Znużona choróbskiem który przygwoździło mnie do łóżka już na czwarty dzień, postanowiłam w końcu coś tu naskrobać. Cóż, cieszę się, że mam jeszcze wakacje, bo naprawdę dawno nie byłam aż tak chora. Tonę w chusteczkach, mam wrażenie że zaraz wykaszle sobie płuca i generalnie nie jest za fajnie. Także spędzam czas leżakując pod kołdrą, pijąc litry herbaty i... nadrabiając serialowe zaległości (aktualnie drugi sezon Arrow). I trochę też bazgrolę. Nie wiem czy to wpływ tego, że dostałam się na studia na Wydziale Sztuki, czy może jeszcze czegoś innego, ale naprawdę dawno tak dużo nie rysowałam. Ubolewam tylko nad swoją głupotą, bowiem, owszem wzięłam tablet graficzny do domu... szkoda tylko, że nie wzięłam do niego piórka. Także póki co głównie praktykuje tradycyjne rysowanie. Ale nie narzekam, sprawia mi to dużą satysfakcje. Zwłaszcza jak widzę, że robię postępy. A że wam już dawno obiecałam notkę z rysunkami, to dzisiaj trochę tych moich bazgrołów. Jestem ciekawa co o tym myślicie i który najbardziej przypadnie wam do gustu.
Początkowo miałam zamiar rysować Emmę Watson, ale w sumie potem stwierdziłam, że trochę pokombinuje i wyszło co wyszło. Emma nie wyszło, ale efekt mi się w sumie podoba :)
[ołówki + akwarele]
W któryś z upalnych letnich dni wyrwałam sobie jakąś randomową panią z gazety, usiadłam w ogrodzie i zaczęłam rysować. Muszę przyznać, że jeśli chodzi o portrety nie lubię rysować kobiet (odwrotnie za to jest jeśli chodzi o te moje komiksowo-kreskówkowo-mangowe rysunki, tam nie znoszę rysować mężczyzn ^^), dużą winę tu ponoszę pewnie włosy. U kobiet jest ich po prostu więcej, a mi totalnie nie idzie ich rysowanie.
[ołówki]
Mój tata kiedy tak spojrzał na moje rysunki i zażyczył sobie bym narysowała mu smoka. Stwierdziłam: dobra, mogę spróbować. Nie chciałam takiego tradycyjnego i cóż... wyszło skrzyżowanie żaby z nie wiadomo czym. Chyba zostanę jednak przy rysowaniu ludzi.
[ołówki]
Zdecydowanie jedna z prac z których jestem bardziej dumna. David Tennant. Nawet nie chce mówić ile czasu zajęło mi rysowanie tych jego obłędnych, choć cholernie trudnych do narysowania włosów. Yep, a i tak wyszły najgorzej z całego rysunku. Muszę poćwiczyć.
[ołówki]
Kolejna z moich ulubionych prac. Jasne, jest trochę krzywo, oczy Marka i usta Mishy wyszły nieco dziwnie, a mój pierwszy od, chyba, czasów podstawówki kontakt z akwarelami pozostawia wiele do życzenia, ale połączenie farb z ołówkiem bardzo mi się podoba. No i hej, to Castiel i Crowley! Aż chyba narysuje to sobie jeszcze raz, tylko w większym formacie (powyższe to zaledwie A5).
[ołówki, akwarele i czarny cienkopis]
I na koniec jeszcze dwa razy mój ulubiony anioł:
Podejście pierwsze, jakoś z lipca.To była moja pierwsza próba z rysowaniem portretów od wielu lat. Wtedy byłam zadowolona, teraz widzę, że już zrobiłabym to lepiej. Jest krzywo, nos to ewidentnie jakaś TRAGEDIA... ale hej, teraz już jest trochę lepiej:
Z zeszłego tygodnia. To wyżej to pierwsze podejście od dawna do rysowania portretów ołówkami, tutaj do kredek. Jasne, też pozostawia wiele do życzenia (i jak tak patrzę, to chyba jeszcze trochę go poprawię... zwłaszcza bluzę!), ale powiem wam, że ja jestem z siebie dumna. Na pewno to nie będzie mój ostatni portret w kredkach (w sumie już zaczęłam Stephena Amella jako Arrowa ^^), bo naprawdę dobrze mi się tak rysuje.
I na koniec bonus. Taki tam zbiór jakiś przypadkowych bazgrołów ze szkicownika. Od niedawna mam taką małą obsesję, że nie ruszam się bez niego. I bez piórnika pełnego ołówków. Niech ktoś mnie zapyta o długopis to nie będę miała, ale za to dysponuje całą gamą ołówków różnej miękkości .